wtorek, 28 kwietnia 2015

006 - Rodzinny rajd rowerowy.

Niedziela godzina 11:00 , spotkanie koło trzemeszeńskiego parku Baba, ludzi , którzy chcą spędzić aktywnie niedziele .




Celem rajdu jest aktywizacja ludności i aktywizacja oraz integracja osób z niepełnosprawnością :)

Krótko po 11 wyruszamy w kierunku Harcówki w Gaju , pogoda nam sprzyja , z góry raz po raz patrzy na nas słońce , po około 45 minutach docieramy na miejsce, gdzie dla wszystkich uczestników serwowana jest zupa grochowa , czy też popularnie nazywana GROCHÓWKA .
Widać , że trasa spowodowała głód , ponieważ  zupa rozchodzi się w mig :)




Po krótkim odpoczynku na uczestników Stowarzyszenie TERAZ przygotowało moc atrakcji min: przejazd bryczką , spotkanie z panem myśliwym , mecz siatkówki , piłki nożnej , czy też możliwość rysowania , uwieńczeniem było ognisko .
W rajdzie brały udział całe rodziny więc , niech nikogo nie dziwi widok dzieci :) 

Poniżej zdjęcia z wyjazdu :
















Polecam spędzenie wolnego czasu w ten sposób , to bardzo odprężające i inne niż spędzenie czasu w mieście :)

Pozdrowienia dla wszystkich uczestników , Stowarzyszenia TERAZ , Panów Policjantów z Trzemeszna i Centrum Edukacyjno- Wypoczynkowe "Gajówka "

Dobra odskocznia od biegania :) 

Pozdrawiam ! 

piątek, 17 kwietnia 2015

005 Maraton Dębno.

Maraton Dębno 2015 !!! :)



Dębno to kolejna miejscowość na mapie biegaczy , którzy podjęli się korony maratonów polskich, 
zawody w tym roku przypadły 12 kwietnia .

Zawody w tej miejscowości są dość specyficzne, przez dość małą miejscowość , a wiadomo , 
że trasę 42 km i 195 metrów trzeba jakoś wytyczyć , o tym za chwilę .

Do samego Dębna mam dokładnie 273 km , drogą krajową , ekspresową i autostradą A2 .
Przejazd do miejscowości w której jest start idzie sprawnie , pewnie dużym argumentem jest to , 
że jedziemy tam z Agą o 4:30 rano w niedzielę . Całe szczęście , ze względu na niski limit uczestników 2000 osób, pakiety można odebrać w dzień startu ( za co ten maraton ma u mnie duży plus ). 
Na drogach nie ma tłoku , a pogoda za oknem całkiem sprzyjająca .

Po dotarciu i odnalezieniu biura zawodów , sprawnie odbieram pakiet ( około godziny 8:15), a w nim jedyne co zaskoczyło to koszulka bawełniana , ponieważ jestem przyzwyczajony , 
że na maratonach do pakietu jest dołączona koszulka techniczna . 
W pakiecie regeneracyjnym kilka słodkości , butelka regionalnego piwa i bodajże kwas chlebowy . 
Następnie szybkie rozeznanie gdzie są szatnie/toalety i czas szykować się do startu .

Wracając do trasy , to do samego startu nie wiedziałem na jakiej zasadzie są zorganizowane pętle , 
które na mapce były wyrysowane , ale nie było to ani czytelne , ani dokładnie oznaczone . 
 Jak okazało się najpierw były dwie małe pętle , 
po których wbiegaliśmy na dużą, po której robiliśmy ponownie pętle mniejszą,  
z której drugi raz wbiegaliśmy na pętle dużą i po której przebiegając jeszcze raz przez małą pętle wbiegaliśmy na metę . 

Szczerze ? Bardzo męczące rozwiązanie , szczególnie psychicznie … 
Na małej pętli , bardzo wymagający był 500 metrowy odcinek kostki brukowej , 
który stwarzał wiele bólu . Trasa zdecydowanie bardzo płaska i z tego co zauważyłem to jeden dłuższy podbieg , dobrze oznaczona , przyjemna w widoki , zwłaszcza w lesie (warto zwrócić uwagę , że duża pętla jest poprowadzona przez dwie sąsiednie miejscowości ).



Następną rzeczą jaką chciałbym poruszyć jest kwestia kibiców . 
W samym Dębnie mnóstwo kibiców , którzy bardzo fajnie dopingowali i dodawali Powera . 
Przy dużej pętli , szczególnie odcinki nie zabudowane , były odludnione, ale nie ma się co dziwić , 
przecież to szczery las . 
Pierwszą miejscowością na dużej pętli jest Dargomyśl , 
na pierwszy rzut oka to około jedno tysięczna miejscowość , 
tam wspaniały doping mieszkańców , wielkie brawa dla nich takie zachowanie godne pochwały ! 
Kolejnym punktem kibiców jest już mniejsza miejscowość Cychry , 
 gdzie również jest dobry doping , a na drugiej pętli dostrzegam nawet księdza . 
 Na mecie również MOC kibiców, którzy dali z siebie wszystko . 
Dla kibiców OGROMNE brawa i podziękowania , dodaliście energii !

Punkty odżywcze , żywieniowe, medyczne . 
W tym temacie nie mam żadnego „ALE” , wszystko było tak jak powinno być , 
częstotliwość , ilość napojów(woda, izotonik) i jedzenia(banany, pomarańcza , cukier). 
Sami wolontariusze , pozytywnie nastawieni do pomocy i w wystarczającej liczbie , dla nich również podziękowania !

Mój start . Udział w Maratonie w Dębnie traktowałem jako trening przed ultramaratonem GWiNT , 
w którym biegnę 8 maja, był to również kolejny przystanek do zdobycia Korony Maratonów Polskich . 
Wystartowałem z grupą prowadzoną przez pacemaker na czas 4 godziny i 30 minut . 
Do 26 km trzymałem się razem z grupą, w której panowała wspaniała atmosfera ,
były rozmowy , śmiechy , chichy … 
Następnie coś się wydarzyło , coś czego się nie spodziewałem . 
Zaczęło się od bólu brzucha , a raczej żołądka i jego skurczami … 
Musiałem zwolnić w imię zasady , lepiej zwolnić na kilka minut niż przerwać bieg… 
Zrobiłem tak i grupę z balonikami miałem przez 3 km na horyzoncie , dzieliło mnie około 600 metrów . 
W tym dniu nie tylko żołądek nie chciał współpracować , ale także zaczęło dziać się coś dziwnego z nogami , nie były to skurcze , ale bardzo zbite mięśnie 
(możliwe , że zbyt mało wybieganych kilometrów po asfalcie ). 
Od 30 km człapałem się do mety , wiedząc z każdym krokiem co mnie czeka za każdym zakrętem , przez pętle … 
Tempo z wolnego , stało się ślimacze , na szczęście udało się dotrwać do mety … 
Co do zmęczenia to byłem wykończony psychicznie . 
Ten maraton dał mi wiele do myślenia i jeszcze więcej wytknął błędów które popełniłem w trakcie przygotowań . 
Mimo dolegliwości i mimo tego , że musiałem bardziej walczyć z sobą niż z trasa , 
jestem bardzo zadowolony z tego, że ukończyłem i że nie będę musiał w przyszłym roku odwiedzać Dębna jeszcze raz .

Podsumowując : -kibice na 5, -organizacja na 4, trasa ,przez pętle 2+ (rozumiem jednak fakt , 
że ze względu na małą miejscowość musiało tak być )

Do ukończenia Korony Maratonów Polskich został mi tylko Wrocław i Warszawa .
:) Kilka zdjęć :






Serdecznie pozdrawiam Mateusz :)


piątek, 10 kwietnia 2015

004 - STRES

Trochę o stresie ...

Czym jest stres ? Hmmm...
Wikipedia mówi:
"Stres jest definiowany w psychologii jako dynamiczna relacja adaptacyjna pomiędzy możliwościami jednostki, 
a wymogami sytuacji (stresorem; bodźcem awersyjnym),
charakteryzująca się brakiem równowagi psychicznej i fizycznej.
Podejmowanie zachowań zaradczych jest próbą przywrócenia równowagi.
W terminologii medycznej, stres jest zaburzeniem homeostazy spowodowanym czynnikiem fizycznym lub psychologicznym. 
Czynnikami powodującymi stres mogą być czynniki umysłowe, fizjologiczne, anatomiczne lub fizyczne."

OK... Ładnie pięknie , tylko dlaczego o stresie ?!

(Nike Pegasus 29+ , Maraton Dębno będzie ich ostatnim maratonem :))

Tłumaczę ... Mam tak , że przed każdymi zawodami, mam napięcie przed startowe .
Występuje kilka dnie przed startem i nie ważne czy są to zawody na 10 km, 15 km , 21 km , 42 km czy 42+ ... Zawsze się pojawia ... :)

Jak sobie z nim radzę. Mam kilka sposobów, najbardziej działa aktywność fizyczna np rower , pływanie ,
ale jak wiadomo przed startem to bardzo niebezpieczne , aby się wymęczyć .
Gorąca kąpiel i muzyka też dają radę . Staram się też nie myśleć o starcie, lecz z tym ciężko .
Wszystkie maratony , ultramaratony w których brałem udział, czy będę brał udział ,
wymagają dojazdu do oddalonej najczęściej kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów , od miejsca zamieszkania ...
Niestety to też powoduje stres , a przecież przed startem najlepszy jest luz-blus . :)
Jeśli chodzi o podróż , to warto ją wcześniej zaplanować i wcześniej wyjechać , 
zawsze to człowieka uspokoi w jakiś sensowny sposób .
Mimo tych wszystkich minusów wymienionych wyżej , są też plusy stresu przed startowego min:
zawsze sprawdzam wszystko kilka razy ( torba z ciuchami , mapa , trasa, kasa , jedzenie , picie ),
jestem zmotywowany i podekscytowany , wstaję wcześniej niż zwykle . :)

Zawsze mnie ciekawi , czy kiedyś mi to minie, czy kiedyś przed startem nie będę się stresował ...
Startuję w zawodach od 3 lat i cały czas mam tak samo .
Lubię wszystkie biegi zorganizowane (tzw zawody), często wspaniała atmosfera, 
wspaniali kibice i zawodnicy , 
dla tych chwil warto mocno trenować i troszkę się po stresować przed startem .

Serdecznie pozdrawiam:

ŚWIDER & Wkręcony W Bieganie :)





środa, 1 kwietnia 2015

003 - Ogólnopolski Bieg im Jana Kilińskiego w Trzemesznie 2013

ROK : 2013
MIEJSCE: TRZEMESZNO/MOGILNO
DYSTANS: 21,097 km



Do tego biegu przygotowywałem się bardzo skrupulatnie ...
Cztery treningi w tygodniu , kilometraż na poziomie 60 km tygodniowo, interwały , podbiegi , długie wybiegania !
Pogoda 3 maja 2013 roku , była prze cudowna . Idealna do biegania . :-)
Temperatura powietrza około 13 stopni , zachmurzone niebo i miejscami delikatny deszcz .

Stając na starcie nie wiedziałem jeszcze , że to będzie tak dobry i fajny bieg... O tym jednak za chwilę . :) 

Dni majowe w Trzemesznie zawsze są hucznie obchodzone, a zawsze tak jest , że 2 maja odbywa się koncert w parku pod tajemniczą nazwą "BABA". :D
Na koncert udałem się późnym popołudniem , ponieważ jak się okazało tego dnia występ miał LEMON , a gwiazdą wieczoru był MROZU .
Ciekawie zapowiadał się wieczór , a i dobry relaks przed jutrzejszym półmaratonem.
Koncerty bardzo widowiskowe i wpadające w ucho, nie ukrywam tego , że wypiłem kilka izotonik%w w postaci złocistej... :-)
Koncerty zakończyły się około 23:00 , więc szybko uciekłem spać...

Kiedy zadzwonił budzik , zaczęła się zabawa !!! Ogromna zabawa ! :-D
Czułem się jakby po mnie czołg przejechał , lub dziesięć ...
Szybki prysznic i GO na stadion miejski w celu odebrania pakietu.
Na szczęście pogoda była bardzo orzeźwiająca co szybko postawiło mnie na nogi. :)
Śniadanie ograniczałem do zjedzenia 5 bananów , ponieważ nic innego bym nie przełknął .

Atrakcją , abo i nie atrakcją tego biegu jest to , że autokary wywożą zawodników do sąsiedniego województwa , miasta Mogilno skąd jest start .
W tym przypadku uważam to za duży plus , gdyż trasa jest w jednym kierunku,
przez co widoki są imponujące !!! Jezioro popielewskie !! :)
Tak , tak , czas się uspokoić ... Wczułem się w tą relację jakby było to wczoraj . :)

Miasto Mogilno również jest położone nad jeziorem, które nazywa się Jezioro Mogileńskie ,
start punktualny ...
Po 400 metrach , orientuje się , że biegnę w dość dobrym tempie ... :)
Po pierwszym kilometrze , postanawiam , że " CO MA BYĆ TO BĘDZIE " i cisnę dalej...
Na około 4 km patrzę w niebo i dziękuję chmurom za delikatny deszcz ... 
W głowie się już gotowało . :)
Biegnę i nawet nie myślę o tym aby się zatrzymać do Wylatowa 
(półmetek biegu , sława wieś ze względu odwiedzin UFO )
docieram rześki i pełen mocy , kawałek za Wylatowem , 
jest bardzo ważny test dla głowy , prosta około 7 km...  :)
Z prawej strony wspaniały widok na jezioro Popielewskie, i jego charakterystyczna rynnowa budowa .
Trasa mija tak szybko i miło , że nawet nie wiem kiedy (po 19 km ) wpadam do rodzinnego miasta Trzemeszna ...
Tłumów kibiców nie było , ale miło było zobaczyć kilka osób , znajomych , sąsiadów krzyczących na trasie "dawaj Mateusz" – MIŁO !!! :)
Samo trasa w Trzemesznie jest dość ciężka , na samym wbiegu trafiamy na spory podbieg , 
dalej około 900 metrów płasko i kolejny 500 metrowy podbieg , rekompensuje to prawie kilometrowy delikatny zbieg ... 
Do samej mety , która jest usytuowana na stadionie miejskim , prowadzi nas uliczka w dość ciasnej zabudowie , a na mecie ... KIBICE :)
Bieg im Jana Kilińskiego , mija zdecydowanie za szybki i zbyt miło . :)
Oczywiście bardzo się cieszę z tego powodu , gdyż ustanawiam tam rekord na dystansie półmaratonu

CZAS: 1:36:03







S
(fot Sebastian Jeżewski Rowerowy Blog Sebka  Sebek , dzięki za super zdjęcia !)

W tym dniu wszystko dopisało : pogoda , samopoczucie, pewność siebie !
W tym roku (2015) również startuję w tym biegu , życiówki jednak nie będę robił :D

Pozdrawiam Mateusz ;)